wtorek, 16 listopada 2010

Długi weekend + tęsknota.

Wiem, że czytają to nie tylko moi rodzice, ale też ludzie, którzy chcą pojechać więc poruszę ważny i nie rozłączny temat rocznego pobytu w Stanach Zjednoczonych. Tęsknota. Poza faktem, że jest to super niepowtarzalna przygoda i jest w 100 % warta opuszczenia Polski na 10 miesięcy, to ma też swoje małe minusy. Nawet jeśli wasza rodzinka jest wspaniała i macie zajęty czas to przychodzi okres kiedy zaczyna się tęsknić. CCI opisuje to jako drugi etap pobytu w USA i twierdzi, że uczeń zaczyna nie lubić kultury, ludzi, chce wracać do domu itp. Jeśli doszedłeś do tego punktu to warto pogadać z własnymi rodzicami. Oni naprawdę pomogą! I nie starajcie się zapełnić sobie czasu, aby ten mijał szybciej, bo nie po to tu przyjechaliście. Znajdźcie zajęcia, których w Polsce nie będziecie mogli spróbować i cieszcie się czasem, który tu macie!

Moja host siostra nie jest taka super jak była na początku. Fajna dziewczyna, ale nie jesteśmy sobie bliskie czy coś. Prawie nie rozmawiamy, jak siedzimy same w aucie to jedyne co pozwala nam przetrwać to muzyka, bo inaczej to jest cicho. No trudno..

W czwartek mam spotkanie z kolesiem, który układa mój plan. Chcę zmienić American History na coś innego, jeszcze nie wiem co, bo nie wiem co jest dostępne w tym czasie – może gotowanie, może jakiś sport, zobaczymy.

Miałam długi weekend z powodu dnia weterana i konferencji nauczycieli. Z czwartku na piątek poszłam do domu państwa Moore, na noc do Arii. Oglądałyśmy Harrego Pottera i grałyśmy na Wii. Mrs. Moore zrobiła nam cynamonowe bułeczki, a rano Shanae’a odwiozła mnie do domu. Ich rodzina jest bardziej podobna do mojej własnej. Głośno w domu i jakoś tak bardziej rodzinnie. W piątek zrobiłam im obiad, a wieczorem pojechałyśmy do Ellen na maraton Harrego Pottera. Ja, Abby, Ellen, Angela, Macrina, Zac i Devon(kolega ich) oglądnęliśmy 2 części, bawiłiśmy się z pięknym czarnym labradorem i słuchaliśmy komentarzy Macriny, która jest ogromną fanka serii i komentowała każdy możliwy szczegół.  W sobotę pojechałam z host mama do Cosco (polski Makro), Walmartu i do miejsca gdzie się recyclinguje śmiecie. Całe Juneau recyclinguje ile tylko może. Potem ja, Abby i jej mama pojechałyśmy do włoskiej restauracji , a następnie do szkoły obejrzeć operę L’elisir d’amore (eliksir miłości), w której host tata miał główną rolę. Bardzo dużo ludzi ze szkoły przyszło. Wyszło fajnie. Opery z reguły są nudne i straszne (moja opinia), ale ta była zabawna i ciekawa i po włosku(!).

Wczoraj miałam próbę do Music Man. Uczyliśmy się piosenek. Dowiedziałam się, że jestem Alto. Uczył nas ich Mr. Moore. Mrs. Moore i Mr. Moore to najlepsi nauczyciele w szkole. 


Trochę Juneau:


tu koczowaliśmy przed wyprzedażą
 Opera: 



host tata




1 komentarz: